Od czasu powrotu najwyższej klasy rozgrywek w Hiszpanii minął już prawie tydzień, a kibice wyczekiwali tego momentu od 3 miesięcy, przy czym czas dłużył im się w nieskończoność. Za nami dwie kolejki po lockdownie, po których możemy stwierdzić, jak wygląda przygotowanie fizyczne i taktyczne poszczególnych drużyn. Jednak dzisiaj skupimy się na FC Barcelonie. Jakie są jej największe mankamenty? Co musi poprawić, aby zdeklasować rywali i sięgnąć po kolejne mistrzostwo?
Wychodzenie spod pressingu
W czasie obecnego sezonu niejednokrotnie można było zaobserwować ten problem: FC Barcelona gubi się przy wyprowadzaniu piłki spod wysokiego pressingu rywala. Szczególną trudność sprawiało im wyjście z własnej połowy, a konkretnie – ze strefy defensywnej. Defensorzy grający bardzo asekuracyjnie, często zagrywają piłkę do stojącego we własnym polu karnym Ter Stegena, a ten z kolei z powodu braku opcji w rozegraniu – musi wybijać piłkę, usiłując skierować je pod nogi skrzydłowych, czy też napastnika. Był to bardzo częsty obrazek w trakcie bieżących rozgrywek i niejednokrotnie prowadził on do utraty piłki. Zastrzeżenia można mieć także do pomocników FC Barcelony, którzy przez braki w dynamicznym poruszaniu się, nie potrafią zdobyć dogodnej pozycji, a tym samym zaskoczyć rywala. Aby uporać się z tym problemem, Duma Katalonii musi przestać grać “na stojąco”, zwiększyć aktywność swoich pomocników i zdecydowanie bardziej skupić się na początkowych etapach budowania ataku pozycyjnego. Jak tego dokonać?
FC Barcelona i tiki-taka? To nadal aktualne?
Wśród wielu kibiców Barcy wciąż żywe są wspomnienia spektakularnej gry za czasów Pepa Guardiolii na ławce trenerskiej. Blaugrana słynęła wówczas ze swojego stylu gry określanego mianem tiki-taki. Była to właśnie gra opierająca się głównie na szybkiej i licznej wymianie podań, a także aktywnej zamianie pozycji, która prowadziła do powstawania luk w formacji defensywnej rywali. Pomimo faktu, że wielu fanów wciąż utożsamia FC Barceloną z tym właśnie stylem gry, niestety są to jedynie odległe wspomnienia. Dzisiaj możemy ujrzeć tiki-takę jedynie w formie pojedynczych przebłysków w trakcie meczu. Barca jest obecnie zdecydowanie bardziej ospała i bierna, a przez to – aż do bólu przewidywalna. W sobotnim pojedynku z Leganes pierwszy strzał na bramkę padł dopiero w 30. minucie spotkania i pomimo wyraźnej przewagi w posiadaniu piłki, nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Prowadzi nas to do kolejnego wniosku.
Kreowanie sytuacji podbramkowych
Jest to kolejny mankament, z którym FC Barcelona musi się jak najszybciej uporać. Wydawać by się mogło, że mając w kadrze takich zawodników jak Suarez, Griezmann, De Jong, Busquets czy też Dembele, Barca nie powinna mieć problemu w tym aspekcie gry. Jednakże rzeczywistość jest odmienna – w Barcelonie po prostu brakuje decyzji o ryzykownym zagraniu, które mogłoby doprowadzić do groźnej sytuacji. Gra sprowadza się do wymiany setek podań po obwodzie pola karnego, najlepiej tak, aby finalnie piłka trafiła pod nogi Lionela Messiego. A dalej? Niech się dzieje, co ma się dziać, bo przecież nikt lepiej nie wykorzysta posiadania futbolówki od Argentyńczyka. Czyż nie? Pozornie brzmi to jak świetny plan, w końcu należy wykorzystywać swoje największe atuty. Jednak jest to bardzo niebezpieczne – wówczas cała odpowiedzialność za ofensywne poczynania spoczywa na barkach jednego zawodnika, a jego dyspozycja w danym dniu jest kluczowa dla końcowego rezultatu spotkania. A co, jeśli pewnego dnia na boisku zabraknie Messiego? No właśnie…
Życie bez La Pulgi?!
Powrót do piłki nożnej po 3-miesięcznej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa, jest nie lada wyzwaniem dla profesjonalnych piłkarzy. Nie dość, że prawdopodobnie nie znajdują się w optymalnej formie fizycznej i motorycznej, to na dodatek czekają ich trudności w postaci rozgrywania spotkań o stawkę praktycznie co trzy dni. Dlatego też La Liga zdecydowała się na wprowadzenie dwóch dodatkowych zmian w trakcie gry. Ma to uchronić zawodników przed potencjalną kontuzją i zapewnić zespołom rozegranie całego spotkania na pełnych obrotach. Jednak co w przypadku zawodnika, od którego zależy gra całego zespołu? Tak, prędzej czy później nadejdzie spotkanie, w którym Leo Messi będzie zmuszony usiąść na ławce rezerwowych, aby odpowiednio się zregenerować i utrzymać świeżość. Wówczas FC Barcelona będzie musiała spojrzeć prosto w oczy swojemu największemu problemowi – niemożności zagrania futbolówki do swojej “10” w oczekiwaniu na dalszy rozwój sytuacji. Zawodnicy muszą wykazać się większą kreatywnością i odwagą w boiskowych poczynaniach. Wielcy piłkarze pokroju Griezmanna, czy też Luisa Suareza muszą wziąć na własne barki ciężar inicjowania akcji ofensywnych. O ile Suarez od pewnego czasu nie popisuje się już wspaniałą techniką i i umiejętnością poprowadzenia akcji indywidualnej, o tyle po Francuzie spodziewaliśmy się zdecydowanie więcej.
Przebudzenie Griezmanna remedium na problemy FC Barcelony?
Gdy 12 lipca 2019r FC Barcelona ogłosiła transfer francuskiego napastnika, wielu kibiców oczami wyobraźni widziało wspaniałe akcje, spektakularne bramki i kipiącą wręcz chemię pomiędzy nowym tercetem MSG. Tymczasem po 39 meczach, które Griezmann rozegrał w barwach Blaugrany można czuć niedosyt, 14 bramek i 4 asysty – to statystyki zdecydowanie poniżej oczekiwań. Zarzuty wobec Francuza można by wybronić jego potencjalnym zaangażowaniem w ataku pozycyjnym. Jednakże to również zdarza się zdecydowanie zbyt rzadko. Elementem gry, w którym bryluje są powroty defensywne. Jednak czy zaszczepiony w nim przez Diego Simeone nawyk powrotów defensywnych jest warty aż 120 milionów euro? Niech na to pytanie każdy odpowie indywidualnie. FC Barcelona liczyła na jego geniusz ofensywny, którym zachwycał w barwach Atletico Madryt. W stolicy Katalonii potencjalnie ma większe możliwości na pokazanie swoich walorów w ataku, w końcu na tym aspekcie opiera się filozofia gry Barcy. Adaptacja Francuza definitywnie przebiega wolniej, aniżeli zakładano początkowo, a on często zdaje się być nieobecny w trakcie spotkań. Od jego dyspozycji w dużym stopniu zależy to, czy FC Barcelona w końcu wejdzie na odpowiednie tory. Tak więc parafrazując klasyk: Griezmann musi przestawić sobie coś w głowie.
Wymienione wyżej czynniki prawdopodobnie nie spowodują, że FC Barcelona od razu wskoczy na legendarny poziom z sezonu 2008/2009, natomiast z pewnością da jej szanse na utrzymanie prowadzenia w tabeli ligowej. Czy ostatecznie Katalończycy podniosą puchar mistrzowski? Zależy to od nich samych. Sami są panami własnego losu. A jakie jest wasze zdanie? Dostrzegacie jeszcze jakieś problemy, którym FC Barcelona musi stawić czoła?
źródło obrazka:
pixabay.com